W mieście podróże małe i duże

O tym, jak spędzić czas w Kędzierzynie-Koźlu latem, rozmawiamy z prezydent Sabiną Nowosielską.

- Ludzie z zewnątrz, a często również byli mieszkańcy niejednokrotnie postrzegają nasze miasto jako ciekawe, warte zobaczenia, w którym się wiele zmieniło na plus. Gdyby zapytać o to samo mieszkańców, w wielu przypadkach usłyszelibyśmy pewnie odpowiedź „Tu się nic nie dzieje” czy „Tu nie ma co robić”. Czy Pani też nudzi się w Kędzierzynie-Koźlu?

- Nie mam na to czasu, zwłaszcza w tej pracy (śmiech). Zaryzykuję tezę, że mamy spory potencjał turystyczny, tylko nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Widzi to kapitał prywatny, choćby w branży hotelowej – trzy hotele w Sławięcicach to inwestycje z ostatnich kilkunastu lat. W przypadku mieszkańców bywa tak, że czasem trzeba rozejrzeć po najbliższym otoczeniu, ale uważniej. I wtedy się dostrzega, że jednak są jakieś możliwości.

- Na atrakcyjne spędzenie wolnego czasu bez opuszczania miasta?

- Dokładnie. 40 procent naszego miasta to lasy, mamy dwa spore parki. A w nich drogi i ścieżki, którymi da się pobiegać, da się przejechać rowerem czy uprawiać w przyjemnych warunkach nordic walking. Wiem, bo sama się tam zapuszczam. W środku przemysłowego miasta, niedaleko zakładów, przepięknie szumią dęby, śpiewają ptaki. W różnych miejscach spotykam trenujące osoby, które w naszym mieście potrafią pokonywać wielokilometrowe trasy, dbając o kondycję.

- Pani prezydent, nie każdy jest maratończykiem czy długodystansowcem…

- Ja też nie, na razie biegam 5 kilometrów. Ale o swoją formę, dobre samopoczucie może i powinien zadbać każdy. Uważam tak ja, uważają radni, samorządy osiedlowe czy sami mieszkańcy. Proszę zauważyć, jak mieszkańcy chętnie przeznaczają pieniądze z budżetu obywatelskiego na place zabaw czy siłownie zewnętrzne. Tam przychodzą razem całe pokolenia. Mama czy dziadek mogą poćwiczyć, mając na oku pociechę. Mogą się też wybrać sami rozruszać stawy czy po prostu odreagować po pracy. Jako miasto wspieraliśmy i będzie wspierać takie działania.

- Stąd pomysł wprowadzenia roweru miejskiego?

- Między innymi. OK bike! to też uzupełnienie naszej komunikacji miejskiej, w godzinach szczytu bardziej mobilny od samochodu, ponadto bezpłatny – przynajmniej do 20 minut. Od lipca stacje rowerowe są już w 14 punktach w mieście. Nie trzeba się martwić, gdzie zaparkować auto, spalać benzyny, co najwyżej własne kalorie. Trochę ruchu, wiatr we włosach przyda się każdemu. Zwłaszcza, że rowerzyści w naszym mieście mają już znacznie więcej szlaków, po których mogą bezpiecznie jeździć. Ścieżki rowerowe buduje miasto, buduje powiat, w ramach współpracy samorządów powstaną też trasy rowerowe w subregionie kędzierzyńsko-strzeleckim, liczące już po kilkadziesiąt kilometrów. To na pewno dobry kierunek, zwłaszcza że na ścieżkach rowerowych widać też spacerowiczów i biegaczy. Uważam, że takie inwestycje generują ruch wśród naszych mieszkańców – wszyscy wyjdziemy na tym lepiej.

- W naszym mieście jest też sporo szlaków wodnych - Odra, Kłodnica, trzy kanały, jest kilka jeziorek i stawów.

- I dobrze się tu też czują wędkarze, tak przynajmniej mówi Sebastian Świderski. Obiecuję sobie, że kiedyś wybiorę się kajakiem na pętlę kędzierzyńską, ale to znów jest 18 kilometrów. Może na początek krótki spływ z naszym MOSiR-em, z przystani „Kuźniczka” na „Szkwał”? To raptem 6 kilometrów i trasa ponoć bardzo łatwa. Z tego, co widzę na Facebooku, prywatne firmy organizują też inne spływy po naszych rzekach i kanałach. Słońce, woda, kajak… to też jest fajne i z korzyścią dla zdrowia... byle mierzyć siły na zamiary.

- A słońce, woda, plaża?

- No tu muszę prosić o jeszcze trochę cierpliwości. Mamy nadzieję, że „Wodne oKKo”, przynajmniej ta część otwarta, ruszy jeszcze tego lata. Od trzech lat zapewniamy miłośnikom pływania i opalania dojazdy miejskimi autobusami na Dębową – trzeba z tego na razie korzystać. A na tej plaży czy w parku można poczytać jakąś dobrą książkę z naszej biblioteki, żeby pani dyrektor Migocz też była usatysfakcjonowana. Na przykład o ciekawych miejscach w naszym mieście, które warto odwiedzić rowerem czy kajakiem. Sporo z nich jest często tuż przy drogach, którymi się codziennie poruszamy, a my nawet nie wiemy, że prawdziwe perełki są tuż obok.

- Na przykład?

- Choćby położony na uboczu syfon w Lenartowicach. Takich miejsc, gdzie rzeka przepływa pod kanałem, raczej w Europie zbyt wielu nie ma, w Polsce są chyba dwa? Na dodatek jest tam bardzo ładnie. Płynąc kajakiem można też przeżyć śluzowania na zabytkowej śluzie w Koźlu czy budzącej ponoć spore wrażenie śluzie w Kłodnicy, gdzie różnica poziomów wynosi 10 metrów. Rowerem miejskim można teraz dotrzeć do zabytkowego parku w Sławięcicach. Ciekawe wycieczki na dwóch kółkach urządza w ramach realizowanego wspólnie z miastem projektu Stowarzyszenie „Blechhammer-1944”. Tuż obok drogi w Sławięcicach są schrony z zachowanymi niemieckimi napisami, czy szczelina przeciwlotnicza, gdzie pod ziemią można przejść kilkadziesiąt metrów. Dosłownie trzeba wejść trochę w las i zaczynają się klimaty jak w „Czterech pancernych” czy „Stawce większej niż życie”. Takich pozostałości z drugiej wojny światowej jest w naszym mieście całe mnóstwo – w ramach tego samego projektu w Blachowni jeden ze schronów stanie się ciekawym muzeum. W drugą stronę będzie się można przejechać do Koźla, do piwnic XIV-wiecznego zamku piastowskiego, które zagospodaruje z kolei miejskie muzeum. Naprawdę, przy odrobinie dobrej woli można w naszym mieście przyjemnie i pożytecznie spędzić wolny czas, obcując z piękną przyrodą.

- Dziękuję za rozmowę.

Foto: KJ